wtorek, 29 stycznia 2013

01 – They’re like diamonds. And diamonds are forever.


Witajcie! Jestem z 1 rozdziałem. :3 Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :) Komentarze bardzo mile widziane, to mnie naprawdę motywuję do pracy. <3 Niebawem pojawi się także zwiastun, co tam, że opowiadanie już jest. xd No i rozdziały będą raczej takie długie, więc aż tak szybko pokazywać się nie będą. :D Ale postaram się w miarę szybko. <3
Pytania do mnie lub do postaci? www.ask.fm/Caliope14
Enjoy!


 ***

*Oczami Louisa*
 Jestem zmęczony walką i chory od płaczu. Tak, uśmiecham się, ale wewnątrz umieram. To mnie powoli wyniszcza od środka. Spala moje wnętrzności i organy. A ja pogrążony w bólu nie potrafię sobie z nim poradzić. Ciągłe poczucie winy, ciągłe kłamstwa. Nie potrafię tak kłamać. Moja matka, Jay, zawsze powtarzała: Gorzka prawda zawsze jest lepsza  od słodkiego kłamstewka. Szkoda, że nasz menadżer nie uznaje takich groteskowych przysłów.

*Oczami Harry’ego*
-LouLou! – krzyknąłem do niego, kiedy jego stopa po stanęła w naszym salonie. Tak, mieszkamy razem, co niefortunnie wygadał Zayn na jednym z twitcam’ów. Cały Malik. Szczery do bólu, porywczy, seksowny (jak sam powiada) i pewny siebie. Prawdziwy z niego przyjaciel. Za to go lubię.
 Obok Louisa stanęła Eleanor, nasza najukochańsza przyjaciółka. Ona sama nawet nie wie, jak wiele jej zawdzięczamy za to, że zgodziła się zostać „brodą” Lou. Oczywiście Modest płaci jej, czego nie popiera. Uważa, że to jej obowiązek, gdyż jest naszą przyjaciółką i największą Larry Shipper zaraz po Niallu. Swoją drogą Nialler to najbardziej głodny człowiek, jakiego znam! Potrafi zjeść swoją porcję, a do tego pochłonąć także reszty chłopaków, doliczając do tego Eleanor, Perrie i Danielle. Aczkolwiek jest to kochany człowiek. Głośny, szalony, irlandzki leprechaun. No i nasze kochane dziewczyny. Piękna, seksowna, utalentowana i zawsze uśmiechnięta Pers, dziewczyna naszego bad boi’a. I Danielle – urocza, rozważna, również utalentowana i wesoła partnerka Liam’a. Liam… Nasz „Daddy Direction”. Zawsze ratuje nas z kłopotów, w które ciągle wpadam z Louisem i Niallem. Ponadto jest to zwariowany chłopak, lubiący się zabawić. A nie wygląda na takiego. Cóż… Pozory mylą. Jeśli chodzi o Louisa, to nie starczyłoby mi dnia i nocy, aby wyrazić, jak bardzo go kocham. Zabrakłoby liter w alfabecie, aby napisać jak wiele dla mnie znaczy. Ale wiem jedno… Ten chłopak to najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Jest kochany, opiekuńczy, uroczy, zabawny, porywczy, ale jednocześnie bywa arogancki, chamski i upierdliwy. Ale chyba właśnie za to go kocham. Za jego nieziemski charakter, za to, że kocha mnie ze względu na moje wady, za to, że jest sobą i za to, że po prostu jest. Ale jak to mówią: „Nie ma konkretnego powodu do miłości. Kocha się bez powodu.” Kocham go całym sercem, całą duszą, całym ciałem, całym sobą. Jak nie widzę go dłużej niż 5 minut dostaję pierdolca. Uzależniłem się od niego. Uzależniłem się od jego dotyku, jego głosu, po prostu jego osoby. To on sprawia, że nadal walczę. Że każdego dnia wstaję z łóżka modląc się i błagając Boga o jeszcze lepsze jutro. Że trwa przy mnie i dla mnie i to jest najważniejsze. To jest to, dlaczego go kocham.

 -Co mogę jeszcze dla Ciebie zrobić, Harreh? – szepnął całując mnie w czubek głowy i podając kubek z gorącą czekoladą. Lou zdecydowanie robi najlepszą czekoladę na świecie!
-Nic – wzruszyłem ramionami, wbijając w niego wzrok i upijając łyk słodkiego napoju. Usiadł obok mnie, objął ramieniem; jak zawsze to robił i patrzył na mnie. –Po prostu bądź. Nic więcej – szepnąłem, opierając głowę na jego ramieniu. Mocniej przytulił mnie do siebie, a ja się rozpłakałem. Mam najcudowniejszego chłopaka pod Słońcem. Parę chwil potem Lou dołączył do mnie i płakaliśmy razem. Bo czasami trzeba wypłakać wszystkie smutki. Może wtedy będzie lepiej?

 Nagle do mojego umysłu wkradła się retrospekcja z naszych spotkań…

*Retrospekcja*
 Rok 2008. Manchester. Koncert The Script. Czternastoletni Harry Styles przeciska się przez tłum fanów, aby zając swoje miejsce. W tym samym czasie i miejscu szesnastoletni Louis Tomlinson stoi pomiędzy rzędami foteli z telefonem w ręku. Chłopak w lokach zajął z wyczerpaniem swoje miejsce, rozglądając się dookoła. Jego wzrok napotkał chłopaka trochę starszego od niego, z przydługą grzywką wpadającą mu do oczu, którą do chwile nerwowo odgarniał szczupłymi palcami. Rozmawiał z kimś o imieniu „Hannah” przez telefon. Nie wiedzieć czemu, właśnie ten chłopak przykuł jego uwagę. Po chwili ich spojrzenia się skrzyżowały, a po obojgu przeszedł przyjemny dreszcz. Zielone i niebiesko-szare tęczówki przeszywały się wzajemnie. Serce i tętno im gwałtownie przyspieszyło,  i poczuli, jakby na tej sali znajdowali się tylko oni. Nic innego nie miało znaczenia.
 Tego dnia jeszcze nie wiedzieli, że zaledwie 2 lata później staną się dla siebie całym światem. Nie wiedzieli, że będą pragnęli spędzić ze sobą resztę życia. Nie wiedzieli, jakie kary ich czekają za to uczucie.
 Czy jest możliwe, że to właśnie Bóg sprawił, iż spotkali się teraz? Ale czy jego decyzją było także to, że tego dnia nie zagadali do siebie? Może gdyby to zrobili, nie musieliby teraz borykać się z problemami ich codziennego życia pod obserwacją? Wszystko byłoby łatwiejsze, prostsze. Ale nikt nie powiedział, że życie będzie łatwe, prawda? Inaczej byłoby nudno…
 Obaj spuścili wzrok, rumieniąc się. Tego roku drugi raz ich spojrzenia nie spotkały się, a serca nie zabiły we wspólnym rytmie.

 Rok 2009.  Prawdopodobnie jakiś kurort sportowo-wypoczynkowy w Wielkiej Brytanii. Siedemnastoletni Louis Tomlinson gra w kosza ze swoim przyjacielem. Parę metrów dalej stoi piętnastoletni Harry Styles, grający w tenisa stołowego ze znajomymi. Zderzyli się przy recepcji, a ich oczy ponownie spotkały się.
„Nigdy nie zapomniałbym tych zielonych tęczówek” przemknęło przez myśli Lou.
-Nie wierzę – zachichotał Harry. Louisa zatkało. Był to najpiękniejszy głos, jaki kiedykolwiek słyszał.
-Ja również – zgodził się z nim. Tym razem Harry’ego wmurowało w podłogę. „Anioł” powiedział w myślach.
-To Ty byłeś na koncercie The Script rok temu w Manchesterze, prawda? – spytał.
-Tak, jak to możliwe? – zdziwił się.
-Nie wiem, ale miło było Cię znowu spotkać – puścił mu oczko.
-Ciebie także – przytaknął Tommo, odchodząc.
 Czy to sprawka Boga, iż ponownie ich drogi spotkały się? Niektóre rzeczy nie są przypadkiem. A może właśnie ten jest? Może rzeczywiście wszystkim rządzi przypadek i to jego decyzja? Czy możliwe jest to, że on jest przyczyną ich cierpienia? Tego zapewne nigdy się nie dowiedzą, ale dziękują i Bogu i niebiosom i przypadkowi za to spotkanie rok później...

 Rok 2010. Casting do brytyjskiej edycji programu X Factor. Osiemnastoletni Louis Tomlinson właśnie znajduje się w kabinie łazienkowej, zapinając pasek od spodni. Słyszy kroki, a za chwilę drzwi przed nim otwierając się.
-Oops! – krzyknął krótko chłopak z bujnymi lokami.
-Hi! – odpowiedział Lou.
-Wybacz, nie wiedziałem, że ktoś tu jest. Powinienem był zapukać. Przepraszam – zaczął się tłumaczyć zielonooki.
-Nic się nie stało, masz szczęście, że kończyłem – zauważył, chichocząc. Chłopak mu  zawtórował.
-Czy ja Cię skądś znam? – spytał po chwili, patrząc w jego oczy.
-Widzieliśmy się 2 lata temu w Manchesterze, a rok temu zderzyliśmy się na recepcji. Tak mi się wydaje – mówił, wpatrując się w zieleń tęczówek młodzieńca.
-No tak… - zamyślił się.
-Czy to nie zabawne? – Louis uniósł brew do góry, odwracając się od chłopaka i myjąc ręce. Wytarł je i powrócił do konwersacji z Lokowatym.
-Bardzo – stwierdził po dłużej chwili. –Jestem Harry!
-A ja Louis! Miło mi Cię poznać – uścisnęli sobie ręce.
-Mi Ciebie również – uśmiechnął się. Louisowi od razu spodobał się uśmiech chłopaka.

*Koniec retrospekcji –wciąż oczami narratora*
  -O czym tak myślisz, kochanie? – spytał Louis, mocniej przytulając swojego chłopaka.
-O Nas. O tym, jak się spotkaliśmy 3 razy. Zabawne – odpowiedział, wtulając się w jego ciało.
-Dalej nie mogę pojąć, jak to możliwe – stwierdził, wtulając twarz w zagłębienie szyi Harry’ego. Naszła go pewna myśl…

*Retrospekcja – oczami Louisa*
 Mimo, iż ledwo znałem Harry’ego, czułem do niego ogromne przywiązanie. Cały czas siedział w mojej głowie i za nic w świecie nie zamierzał jej opuścić. Był… Czasem był wszystkim. Zapach jego skóry doprowadzał mnie do szaleństwa, a jego pełne uczucia spojrzenia przyprawiało o dreszcze na całym ciebie. Wszystko w nim było jak magia, której pragnąłem się nauczyć za wszelką cenę. Był najistotniejszym pierwiastkiem i potęgą mojego życia, którego dotychczas mi brakowało. Nie sądziłem, że można uzależnić swoją egzystencję od drugiej osoby aż tak i wciąż określać tego kogoś mianem przyjaciela, którym w prawdzie nawet dla mnie nie był. Był po prostu kumplem z zespołu. A może jednak był moim przyjacielem? Przyjaźń definiowałem na różne sposoby. Tęskniłem za czymś, czego zupełnie nie znałem, a teraz, znają to… tęsknie jeszcze bardziej. Ale nie zasługuje na niego, bo od samego początku był na mnie czymś zupełnie nieosiągalnym. Był zwykłym chłopakiem, kumplem z zespołu, może moim przyjacielem. Teraz? Jest moim powietrzem.

*Koniec retrospekcji – oczami narratora*
 Dokładnie pamiętali uczucie, jakie towarzyszyło im, kiedy pierwszy raz ich oczy spotkały się. Od pierwszego spojrzenia poczuli energię przeszywającą ich ciała. Ujrzeli życie w swoich tęczówkach. Owszem, na początku nie wiedzieli, ile będą dla siebie znaczyć, ale kiedy zakochiwali się w sobie – stawali się jednością. Kiedy trzymali się za ręce, kiedy po prostu ich ciała się stykały, czuli to ciepło i wiedzieli, że będą dla siebie całym światem. Kiedy czasami leżeli na trawie i wpatrywali się w gwiazdy wyciągali dłonie ku wszechświatowi udając, iż chwytają jedną z gwiazd i podarowują sobie wzajemnie; podarowują sobie wizję ekstazy. W swoich ramionach czują, że żyją. Czują się bezpiecznie. Teraz wiedzą, że ich miłość jest wieczna. Wybrali tę wieczność. Wybrali szczęście. Szkoda, że nie jest im to dane. Ale są w stanie przeżyć wszystko – dla siebie. Są jak diamenty. A diamenty są na zawsze.

20 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Super! Niecierpliwe czekam na kolejny rozdział, uwielbiam retrospekcje, wydaje mi się, że wlasnie to jak się do siebie zbliżali będzie najciekawsze! Pisz dalej szybko ;)
Pozdrawiam

dissentire pisze...

Właśnie skończyłam czytać, jestem pod wrażeniem. Bardzo podoba mi się styl Twojego pisania. Z całego rozdziału najbardziej spodobały mi się retrospekcje, a w nich, to jak przedstawiłaś ich spotkania, zwłaszcza to pierwsze. Czekam na kolejny rozdział.
xx,
@remindmelove

MrsCzarnaaa pisze...

Rozdział po prostu super :3 Fajnie opisałaś to jak Louis i Harry spotkali się 3 razy i to jeszcze rok po roku xD Czekam na następną *-*

I SHIP BULLSHIT † ‏ pisze...

Piękny.. :3 Uwielbiam retrospekcje a więc plus dla Ciebie ^^ Te spotkania Larry'ego przed xf.....M.A.G.I.A *.* Chciałabym spotkać kiedyś kogoś takiego, że poczułabym się jak Hazz przy Lou i odwrotnie...Szkoda że to się nigdy nie zdarzy..No nic. Czekam na kolejny ;) ---> @11Puchacz

Belive In Love pisze...

To jest cudowne! Barzdzo podoba mi się Twój styl pisania, w tym retrosekcje. Może naprawdę tak się czuli gdy się spotkali pierwszy raz? Nie wiem ale Ty to oddajesz z takim uczuciem, że jestem pewna że tak było. Czekam na kolejny rozdział. ^0^
P.S. Mój tt: @ola_przystas

Only Dreams... pisze...

Uhhhh! Uwielbiam Cię za wszystko! Również za The Man Who Can't Be Moved...! Jedna z moich ulubionych piosenek :3
Ok, rozdział jest niesamowity, taki.... magiczny. :) Fajne są te retrospekcje. Dobrze, że dodajesz dłuższe odcinki. :)
Nie rozpisując się... Czekam na następny. xx

Anonimowy pisze...

matko musze sie ogarnąć, nie moge płakać na każdym rozdziale! :D ale co zrobie, że Ty tak pięknie piszesz, masz talent dziewczyno!Xx nie moge sie doczekać dalszej części *.* @mrsMartaStyles

BlueRose pisze...

Świetne...
Genialnie opisane, pełne uczuć i takie... prawdziwe? :)
Po prostu fantastyczne ;)
Czekam na następny :3
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3

Aleksandra pisze...

cudowny.. kurde brak mi słów :)

Robin pisze...

Rozdział jest cudowny. Mam łzy w oczach... Kurde no nigdy nie płakałam czytając opowiadania (książek nie licze, no bo to inna rzecz :D), a Ty potrafisz słowami wyczarować wyimaginowaną rzeczywistość, która pochłania mnie całą... Ja też wspieram Larrego i chciałabym, żeby w końcu mogli żyć normalnie, ale dzięki Twojemu opowiadaniu jakoś nie wiem, czuję się, że jestem przy nich sercem? Nie wiem jak to określić. Uwielbiam Cię <3 ~ yolorobin

Unknown pisze...

Świetne, po prostu świetne ! Uwielbiam Twoje opowiadania, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !

Gumiżelek pisze...

Jest niesamowite!!! Masz ogromny talent do pisania. Twoje poprzednie opowiadanie bylo nieziemskie. To zapowiada sie na rownie fantastyczne!!! Z niecierpliwoscia czekam na kejny rozdzial :)
@its_gotta

Anonimowy pisze...

Świetne. Bardzo fajnie się czyta, jest wciągające :D
Czekam na kolejny, mam nadzieję, że już niedługo się pojawi ;)
@trollek_

Anonimowy pisze...

Wiem, że mój komentarz nie ma na pewno znaczenia, ale muszę napisać, co odczułam. Poczułam tą miłość, tego Larry'ego <3 to co piszesz jest genialne.
A i bardzo podoba mi się to, że tutaj przedstawiłaś El jako ich przyjaciółkę, a nie jak zazwyczaj - wroga :)

po prostu wspaniałe <3

Caroline. pisze...

wow! ;)jestem pod wrażeniem, jeszcze nie czytałam takiego opowiadania o Larrym (a uwierz czytałam naprawdę duuużo ;D), w którym wszystko było tak opisane, myślę, że będzie naprawde dobre (oppowiadanie! ;D) no i oczywiście czekam na następny, nie mogę się doczekać ;)

Unknown pisze...

Awww <3 Świetne *-*

asia pisze...

Zostałaś nominowana do LIBSTER AWARDS! Szczegóły na moim blogu, pod ostatnią notką .
http://what-do-you-call-tomorrow-without-you.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Więc myślę, że jest rozdział genialny i jeśli jeszcze raz napiszesz mi, że nie umiesz pisać, to Cię uduszę :3 Uwielbiam, kiedy piszesz retrospekcje! To takie przypomnienie starych czasów :')

@takemehome99

Unknown pisze...

jestem pod mega wrażeniem Twojego talentu do pisania i zapewne też do szukania informacji ;)

piosenki dobierasz idealnie:)
za każdym razem chce mi się płakać :P

jesteś świetna !
naprawdę żałuję, że wcześniej nie znalazłam Twojego bloga..

Anonimowy pisze...

O Matko <3 Popłakałam się. ;-; Pierwszy rozdział a już tak ciekawy i cudowny <3 Proszę Cię. Wydaj książkę o Larrym <3 Masz ogromny talent ;*