Przepraszam, że to trwało tak długo, ale naprawdę ciężko idzie mi ostatnio pisanie. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i proszę o komentarze. :)
Pytania? www.ask.fm/Caliope14
Dedykacja dla Aggie, która z zniecierpliwieniem dzisiaj czekała na ten rozdział. :D
***
*Tydzień później, oczami
Louisa*
Ten tydzień to zdecydowanie najgorszy tydzień
mojego życia. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, aby zerwać z Harry’m. Jest
wszystkim, co kocham. Ale teraz odszedł.
Zobaczyłem zdjęcia jego i Taylor Swift.
Bolało. Szedł z nią pod rękę po Londyńskich uliczkach. Uśmiechali się, jedli
razem lody. Wszystko dobrze, zabawnie, miła atmosfera, zakochana para, ogólnie
jedna, wielka, żałosna sielanka.
Zamiast Taylor u boku Harry’ego powinienem iść ja.
To dziwne. W matematyce dwa minusy dają plus,
nie nie zamierzam, oznacza zamierzam, szklanka może być do połowy pełna i do
połowy pusta, trzy zakręty w prawo, dają zakręt w lewo, głusi słyszą czasami
więcej niż pełnosprawni ludzie, grosik dla jednych jest niczym, a dla innych
może oznaczać wszystko, gdy mówimy kocham,
ludzie odchodzą… Więc, czy wrócą, gdy powiem nienawidzę?
*Oczami narratora*
Żyć, kochać, tworzyć, budować, głosić,
walczyć… Mimo wszystko. Ale przecież każdy ma niezbywalne prawo do zmarnowania
sobie życia. Louis dobrze o tym wiedział, dlatego nie starał się na siłę go
zmienić. Uważał, że jeśli coś się wydarzyło, to tak najwidoczniej musiało być.
Nawet, jeśli sam się do tego przyczynił. Coś przecież musiało nim kierować,
prawda? Kiedy sami przestajemy panować nam własnym życiem – zaczyna kierować
nim los. A los jest jak przypadek; zdradliwy, niepożądany oraz potrafi sprawić
wiele bólu. Ale czym jest życie bez cierpienia?
Ludzkie życie składa się z wyborów… Tak lub
nie, w przód w tył, w górę w dół, kochać czy nienawidzić, walczyć czy poddać
się, być bohaterem czy tchórzem? Żyć… Czy umierać? Są wybory, które mają
znaczenie.
*Oczami Nialla*
Dlaczego się nie uśmiechasz, Harry? Podobno
ktoś z kim się spotykasz daje Ci najwięcej szczęścia. Więc dlaczego Twoja twarz
jest zmęczona? Jesteś bez blasku. Przygasłeś. Dlaczego zgodziłeś się na ten
fałszywy związek z Taylor?
Przeraża mnie myśli, co się stanie jak Harry i
Louis się ujawnią. Stracimy fanów, a przez to oni mogą się złamać i będą
obwiniać za to siebie. A nie chcę, aby tak cierpieli. Kochamy naszych fanów i
mam nadzieję, że nasz wesprą.
W takich właśnie momentach, chcesz przestać udawać, zrzucić wszystkie
maski i być sobą, przestraszonym, nieszczęśliwym sobą.
Płaczę, bo wiem, ile oni poświęcili w imię
miłości. Dzięki nim chyba zrozumiałem, ile trzeba poświęcić dla prawdziwego
uczucia. Jak bardzo silnym trzeba być.
Miałem kiedyś przyjaciela, który popełnił
samobójstwo. Wyzwali go w szkole. Kilka nieprzyjemnych słów i nie wytrzymał.
Nie każdy jest tak silny jak Harry i Louis. W każdej chwili może się posypać
jak porcelana. Niektóre osoby dostrzegają tylko swoje krzywdy.
Jak patrzę na dwójkę moich zakochanych w sobie
przyjaciół widzę magię. Miłość. Uczucie. Gotowość do wszelkich poświęceń.
Jestem z nich cholernie dumny, że tak długo wytrzymują. Niektórzy patrzą na
nich oczami i widzą, że są szczęśliwi. Ale niech popatrzą sercem. Nie oczami.
Oczy gubią człowieka, bo oceniają powierzchownie.
Nikt nie jest idealny. Tym bardziej ja sam.
Louis i Harry również. Ale czy to powód do obrażania i wyzywania? Nie.
Pamiętam, jak Harry kiedyś powiedział: „Why
do you hate me? What have I done?”* Każde złe słowo, być może może być
ostatnim jakie ta osoba usłyszy, czy przeczyta.
„Otwórz swoje
oczy, otwórz swoje serce i zapamiętaj jak to bardzo boli. Proszę.” Wysłałem takiego tweeta na swoim twitterze. Od zawsze
byłem największym Larry Shipper i myślę, że fani o tym wiedzą.
*Oczami Harry’ego*
Dziś zaczyna się moje życie. Dziś staję się
obywatelem świata. Dziś staję się dorosły. Dziś staję się odpowiedzialny nie
tylko wobec samego siebie i przyjaciół… Odpowiedzialny za coś więcej. Dziś
staję się odpowiedzialny wobec świata… Wobec przyszłości… Wobec wszystkich
możliwości, jakie życie oferuje. Zaczynając od dziś, moim zadaniem jest
pokazanie się niedoświadczonym, ale pełnym zapału i gotowości. Po co? Dla
czegokolwiek. Dla wszystkiego. Aby zmagać się z życiem. Aby zmagać się z
miłością. Aby zmagać się z odpowiedzialnością i możliwościami. Dziś… Zaczyna
się życie. I ja, na przykład, nie mogę się doczekać.
*Oczami narratora*
-Przez 30 sekund możesz mówić, co zechcesz –
powiedział Louis do Harry’ego.
-Uważam, że jesteś próżny,
arogancki, apodyktyczny, niemożliwy, bezczelny. Poza tym masz kompleks Boga i
myślisz tylko o sobie – Harry był zadowolony, że dał radę wypowiedzieć te słowa
w stronę chłopaka jego życia.
-Ale ja… - Loczek zaczął
mówić, ale Lou mu przerwał.
-Ale co? Mam jeszcze 22
sekundy i nie skończyłem – odgryzł. –Ale poza tym jesteś kochający, szczery, opiekuńczy,
troskliwy, jesteś… Mój.
Tomlinson uśmiechnął się i stanął bliżej
zdezorientowanego chłopaka.
-Przepraszam, sweetcheeks
– szepnął Tommo, spuszczając wzrok.
-Jedno przepraszam nie
wystarczy, aby było dobrze – szepnął, kładąc dłoń na jego ramieniu.
*Następny dzień*
Tego dnia Louis postanowił spotkać się z
Perrie. Ona zawsze potrafiła wysłuchać i doradzić.
-Ja już nie wiem co mam
zrobić, Pers – Louis westchnął głośno, poprawiając się na kanapie obok
dziewczyny.
-Nie chciał przyjąć
przeprosin? To do niego niepodobne… - rzekła fioletowowłosa, rozmyślając.
-Tym razem przesadziłem…
Perrie, ja z nim zerwałem! – Lou jęknął żałośnie, chowając twarz w dłoniach.
Edwars nachyliła się nad chłopakiem, kładąc rękę na kolanie.
-Posłuchaj mnie Louis… -
mówiła mu do ucha. –Harry Cię kocha. Długo nie wytrzyma i Ci wybaczy. Przecież
dobrze to wiesz.
-Tak, ale… - Lou nie
potrafił znaleźć innego argumentu. Perrie miała rację.
-Nie ma żadnego „ale”
Louis. Harry Cię kocha i zapamiętaj to – powiedziała i wstała. –Chcesz herbaty?
-Jasne – Tommo mruknął w
odpowiedzi. Dziewczyna wyciągnęła w jego stronę zachęcająco rękę. Chwycił jej
szczupłą dłoń i pokierowali się do kuchni. Edwards miała dużą, przestronną
kuchnie w pełni pokrytą kafelkami, a na środku znajdował się stół z wielkim,
puchatym dywanem. Lou usiadł na stołku, a Perrie nastawiła wodę.
-Jak Ci się układa z
Zaynem? – spytał nagle.
-Dobrze, naprawdę dobrze –
uśmiechnęła się szczerze.
-To świetnie. Planujecie
coś na Walentynki? – uśmiechnął się znacząco.
-Z tego co słyszałam, Zayn
już coś planuje – zaświergotała wesoło.
-Cały Malik – skwitował
Louis.
-A Ty? Masz jakiś pomysł
dotyczący Harry’ego na Walentynki? – zapytała po chwili.
-Myślisz, że powinienem
coś zorganizować? – chłopak wyprostował się, układając dłonie na jasnym,
granitowym stole, wpatrując się w przyjaciółkę.
-Pewnie – stwierdziła,
zalewając herbatę, kiedy woda się zagotowała. Podstawiła Louisowi żółty kubek w
niebieskie kropki. Wzięła swój różowy i usiadła przed nim. –Zorganizuj coś
wyjątkowego i niepowtarzalnego, a na pewno Ci ulegnie.
-Tak, a potem będziemy się
pieprzyć całą noc – powiedział Louis z sarkazmem.
-Louis, mówię serio –
Perrie przewróciła oczami.
-A jak uzna, że to
beznadziejne po tym, jak z nim zerwałem?
-Żartujesz chyba? Powtórzę
to nie wiem, który raz: On. Cię. Kocha. Idioto! – niebieskooka zachyliła się
nad stołem i ujęła rękę Louisa. –Wierzę w was – uśmiechnęła się pocieszająco,
co Tomlinson odwzajemnił.
*Oczami Louisa*
Kolce nie służą do niczego. Ty tylko
złośliwość kwiatów.** Coś jak zerwanie z Harry’m. Do niczego nie doprowadziło,
a jednak ma swoją złą stronę. I to bardzo złą. Żałuję, że to zrobiłem i
przyznaję się bez bicia, że zawaliłem. Zwyczajnie stchórzyłem, tym samym raniąc
chłopaka mojego życia.
*Retrospekcja*
-Louis, zwolnij! – Harry krzyknął kolejny raz
z rzędu do swojego chłopaka. Gonili się po parku jak małe dzieci. Uwielbiali
takie momenty, jak ten. Byli sami i nikt im nie przeszkadzał.
-Szybciej! – Louis odkrzyknął,
ale za chwilę zwolnił. Harry wpadł na niego i razem przewrócili się na trawę
obok stawu.
-Przepraszam – szepnął Lou,
leżąc na Harry’m.
-Nic się nie stało –
odszepnął i pocałował go lekko w usta. Tommo wstał z chłopaka.
Cisza między nimi zdawała się być ukojeniem.
Lekiem na wszelkie smutki. Mogli tak milczeć przez wiele minut i żaden z nich
nie czuł skrępowania. Wtedy Harry siadał pomiędzy nogami Louisa i plecami
opierał się o jego klatkę. Lou bawił się włosami Harry’ego i świat zdawał się
wyglądać piękniej, spokojnie. I nawet jeśli miałaby rozpętać się teraz wojna,
nie baliby się niczego.
-A co, jeśli kiedyś nas
rozdzielą? – spytał nagle Lokowaty ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Louis
ujął dłoń Harry’ego w swoją. Wiedział, że tym go uspokoi.
-Nikt nas nigdy nie
rozdzieli, Hazz – zapewnił go starszy chłopak.
-Obiecujesz? – zapytał,
unosząc głowę do góry i spoglądając w niebieskie oczy chłopaka. Bał się ujrzeć
w nich szmaragd. Zawsze pojawiał się, kiedy Louis kłamał.
-Obiecuję – szepnął Lou, a
jego oczy nie zmieniły swojego dotychczasowego koloru. W sercu młodszego
chłopaka zrobiło się cieplej.
Obietnicę przypieczętowali pocałunkiem.
*Koniec retrospekcji*
-Harry, dlaczego nie wybaczysz Louisowi? –
zapytała wreszcie Taylor, kiedy siedzieli przy stoliku obok lodziarni. Ich
kolejna ściemniona randka.
-A dlaczego miałbym to
zrobić? – spytał Harry obojętnie, grzebiąc łyżeczką w swoich lodach.
-Bo go kochasz? – Tay bardziej
stwierdziła, niż zapytała. Spojrzała na niego wzrokiem „mnie nie oszukasz”.
-Prawda, ale posunął się
za daleko – oznajmił, kończąc deser.
-On kocha Ciebie, Ty
kochasz jego, czy to takie trudne? – westchnęła blondynka, odkładając swoją
porcję lodów. –Muszę iść.
-Odprowadzę Cię –
odpowiedział, na co dziewczyna przytaknęła. Chwycił ją za rękę – jak miał w
kontrakcie i ruszyli w stronę hotelu Swift.
-Zrobisz coś dla mnie? – spytała Taylor po
dłużej chwili spaceru.
-Tak? – zapytał.
-Przyjmij przeprosiny
Louisa. Niedługo są Walentynki. Nie warto marnować tego wspaniałego czasu –
powiedziała i zatrzymali się przez wejściem do budynku.
-Masz rację, ale… - Tay
przerwała mu.
-Nie ma żadnego „ale”, Styles!
– podniosła lekko głos. Harry westchnął i przytaknął. Przytulili się na
pożegnanie i dziewczyna weszła do środka, a Hazza zatrzymał pierwszą lepszą
taksówkę i wrócił do mieszkania jego i Louisa.
*tł. „Dlaczego mnie
nienawidzisz? Co takiego zrobiłem?” Harry naprawdę wypowiedział te słowa w
jednym filmiku „One Direction - Year In
The Making”.
**Cytat z książki „Mały
Książę” autorstwa Antoine’a de Saint-Exupery’ego.
12 komentarzy:
Świetny ;)
Rozdział cudowny jak zawsze *-* Nie mogę już doczekać się następnego ;) Jesteś świetna! <3
@blue_rosee
Prześwietne!!Czekam na nn :D
Mam nadzieje ze sie pogodza, jak jyz Tay zainterweniowala :) Twoje opowiadanie jest niesamowite. Rozdzial cudowny. Ciekawe co Lou przygotuje na waletynki.
@its_gotta
BRAK SŁÓW.
Po prostu... Nie przestawaj. :')
Boski jak zawsze :)
Tak jak sądziłam Louis żałuje tej decyzji, jak sam powiedział - niepotrzebnej. Mam nadzieję, że Harry posłucha Taylor i wybaczy mu ;)
Ogólnie rozdział świetny jak zawsze ;3
shouldletyougo.blogspot.com
Rozdział świetny. Mam nadzieję że niedługo się zejdą i będą ze sobą happy & 4ever! <3 Czekam na kolejną notkę. Xx :**
Rozdział świetny. Mam nadzieję że niedługo się zejdą i będą ze sobą happy & 4ever! <3 Czekam na kolejną notkę. Xx :**
Cudowny *.*
Jej..po przeczytaniu tych 6 roździałów jestem wstanie tylko powiedzieć,że Twój blog jest wspaniały <3 Czekam na następny post,możesz mnie o nim poinformować na TT : @Loczus_1D ? z góry Dziękuję ;*
Prześlij komentarz