poniedziałek, 11 lutego 2013

05 – Don’t you think we fought enough?



Mam nadzieję, że spodoba się Wam piąty rozdział. :) Pracowałam nad nim ciężko i w pocie czoła. Ostatnio nie mam na nic siły, więc mogą pojawić się błędy, za co przepraszam. Dodatkowo mozolnie pisało mi się ten odcinek, tak więc wybaczcie. xx
Och i pewnie jak zauważyliście dodałam Taylor Swift. Będzie ona postacią pozytywną. Osobiście podobają mi się jej niektóre piosenki, do jej osoby nic nie mam, ale jak Harry na tym ucierpi to stracę do niej szacunek. :) Tak, czy owak postaram się, abyście się przekonały do niej. :3
Wszelkie zażalenia, pytania do mnie, pytania do postaci, tutaj: www.ask.fm/Caliope14
Ach i jak wiecie, lub nie, pojawił się wreszcie cudowny zwiastun tego opowiadania w wykonaniu @artistic_story, za co bardzo jej dziękuję. <3 (link do zwiastunu pod nagłówkiem)
Enjoy and have fun! xx.
MIŁO WIDZIANE KOMENTARZE, TO NAPRAW MOTYWUJĘ MNIE DO DALSZEGO PISANIA. :)

***


*Retrospekcja*
 Harry i Louis leżeli na łóżku w pokoju Harry’ego w domu jurorskim, rozkoszując się swoją obecnością i oglądając filmy. Lou wtulił się w bok młodszego chłopaka, a ten go mocno objął ramieniem. Wiedział, że czuł do chłopaka coś więcej niż tylko braterską przyjaźń. Pokochał go. Pokochał jego loki, oczy, uśmiech, dołeczki, nos, ciało, duszę, charakter, jego całego. Wiedział, że to zakazane uczucie, ale mimo wszystko chciał spróbować. Oczywiście, jeśli Harry czuł do niego to samo. Wiedział, że sam jest gejem i że Hazza również. Poznał to po nim. Pewnych rzeczy po prostu nie da się ukryć, a Tomlinson był dobrym obserwatorem.
 -Harry? – szepnął Lou, próbując podnieś swoją głowę z torsu Harry’ego i spojrzeć mu w oczy.
-Tak, Loueh? – również szepnął. Zdołał podnieść się i oprzeć na łokciach.
 Byli niebezpiecznie blisko siebie, a Styles jeszcze bardziej zmniejszył odległość między nimi, przysuwając się do niego. Przeszywali się spojrzeniami, które co chwilę przestawały obserwować oczy, a zajmowały się ustami. Lou nie mogąc się powstrzymać musnął rozgrzane, różowe wargi chłopaka, który przymknął oczy na ten gest, czerpiąc jak najwięcej przyjemności z tego małego gestu. Loczek postanowił zaryzykować ich przyjaźń dla uczucia i pocałował go. Z początku delikatnie i ostrożnie z nadzieją, że Tommo go nie odepchnie. Na szczęście nic takiego się nie stało. Natomiast Louis wplótł dłoń w gęste loki przyjaciela i pogłębił pieszczotę. Dalej coraz odważniej, zachłanniej i namiętniej. Pocałunek był przepełniony uczuciem, miłością i zaufaniem jakim siebie darzyli. To było głębokie uczucie i ono ich łączyło. Po paru minutach gorących pocałunków odsunęli się od siebie, nadal oszołomieni tym, co właśnie się zdarzyło.
 -Dajmy zaistnieć naszym uczuciom – zachęcił starszego chłopaka Harry.
-Nie możemy, Harry… - jęknął Louis, kręcąc głową.
-Proszę – szepnął, składając mokry pocałunek na jego policzku.
-To zakazane uczucie – zauważył Lou.
-Tak, wiem – oznajmił, wsysając się w delikatną skórę Tomlinson’a na szyi, na co ten krzyknął krótko: „Harry!”

 -Zrobiłeś mi malinkę! – jęknął z wyrzutem, przeglądając się czerwonemu śladowi w lusterku.
-Teraz jesteś mój – zamruczał Harry, obejmując go od tyłu. –A więc?
-A więc? – powtórzył za nim.
-Spróbujemy? – szepnął do jego ucha.
 Louis odwrócił się przodem do niego i złamał go za ręce.
-Harry Styles’ie, czy jesteś skłonny oddać mi swoje serce i zostać moim chłopakiem? – spytał, patrząc w jego oczy. Hazza uśmiechnął się szeroko, kiwając głową na tak. Ich wargi ponownie złączyły się w pocałunku.

*Koniec retrospekcji*
 -Musimy porozmawiać – oznajmił Louis, wchodząc do pokoju Harry’ego.
-Tak, szkrabie? – powiedział delikatnie, podchodząc do niego. „Będzie mi tego brakowało.” Pomyślał Louis.
-Nie zrozum mnie źle, Harry, ale uważam, iż powinniśmy się rozstać. To nas przerasta, nie widzisz? – powiedział na jednym wdechu, stojąc naprzeciwko młodszego chłopaka, który był w tym momencie gotowy się rozpłakać.
-Ale Lou, nasze uczucie jest tego warte. Nasza miłość przetrwa wszystko, pamiętasz? Nie poddamy się bez walki… - Louis przerwał mu.
-Nie uważasz, że już wystarczająco walczyliśmy? I zobacz do czego to doprowadziło… - rzekł, wskazując na swoje nadgarstki i poobijany pokój Harry’ego. –Nie rozumiesz, że może to nie było nam przeznaczone?
-Chcesz mi powiedzieć, że to, że spotkaliśmy się 2 razy przed spotkaniem w X-Factor jest tylko żałosnym przypadkiem? Na pewno nie… - Hazza pokręcił głową, łapiąc chłopaka za ramiona.
-Nawet najsilniejsi kiedyś upadną, Hazz… - szepnął. –Przez nas zespół po prostu się rozpada, nie widzisz tego?
-Widzę… - spuścił wzrok. –Ale będzie jeszcze gorzej, jeśli się rozstaniemy. Obaj będziemy cierpieć. Bądźmy takimi jak my chcemy, a nie takimi jak inni chcą, żebyśmy byli.
 Louis przytaknął mu.
-Ale jestem już zmęczony tym udawaniem – oznajmił.
-To znaczy, że nie warto dalej walczyć dla nas? – spytał smutno.
-Warto, ale ja już tak dłużej nie potrafię, przepraszam Cię – wybełkotał, wychodząc z pokoju swojego już byłego chłopaka, zamykając się w swoim.

 Harry opadł bezwładnie na kolana i zaniósł się płaczem. „Warto…” szeptał.

 Louis siedział na swoim łóżku i kolanami przy klatce piersiowej i głową opartą o nie. Rozglądał się po pokoju, nie wiedząc co ma zrobić. W jego ręce wpadło zdjęcie jego i Harry’ego. Przejechał palcem po uśmiechniętej buzi chłopaka, zaciskając boleśnie oczy, nie pozwalając łzom wypłynąć na wierzch. Pośpiesznie schował ramkę do szuflady i dał sobie ulgę w postaci łez.

 Nagle do pokoju Lou wpadł zapłakany Harry. Podszedł do łóżka i oparł się na rękach, wpatrując w zaskoczonego chłopaka.
-Łatwiej jest odejść, niż zostać i walczyć, prawda? – syknął. –Żałosne.

*Jakiś czas potem*
 -Zerwaliście, prawda? – powiedział Niall na wstępie, wchodząc do pokoju Harry’ego.
-On ze mną. Jest pieprzonym tchórzem – żachnął się Hazz. Niall usiadł na łóżku obok przyjaciela. –To, że ma zajebisty tyłek nie oznacza, że automatycznie musi być dupkiem.
 Horan zaśmiał się na obelgę.
-Pamiętaj, że nadal jesteście przyjaciółmi. Wszyscy nimi jesteśmy. Jesteśmy braćmi – Nialler przytulił go.
-Ale ja nie potrafię go kochać jak brata – szepnął.
-Wiem – Niall pocałował go w czubek głowy, a chłopak wtulił się w niego. –Cieszę się, że jesteś, Niall. Dziękuję.

 Przyjaciół się nie dostaje, nawet nie zawsze się ich wybiera. Przyjaciół się znajduje, jak skarb, jak talizman lub jak czterolistną koniczynę. Często myślimy, jak to dobrze, że można kochać więcej niż jedną osobę naraz i jak różne są tej miłości piętra i poziomy. Harry kochał Louisa jak chłopaka, a resztą chłopaków jak braci. Trudno jest mówić o tej miłości, czasem po prostu się do niej przyznać. Łatwo pamiętać o zmarłych, trudniej o żywych – zbyt często się zmieniają i nie zawsze są tacy, jakich warto zapamiętać. Ale dobrze jest czasem powiedzieć „dziękuję”. I nie wiadomo, czy im, czy nam bardziej tego potrzeba.

 Jeszcze nie wiemy, ale życie nie musi być takie ciężkie. Może lubimy ból. Może tak po prostu jesteśmy ukształtowani. Ponieważ bez tego może nie czulibyśmy, że tak naprawdę żyjemy. Jak to szło? „Po co walę się młotkiem w głowę? Bo to takie cudowne uczucie, kiedy przestaję.

 -Gdy byliśmy młodzi, nasza przyszłość była taka jasna. Wydawałoby się, że mamy ją zaplanowaną… - szepnął Harry do Louisa, który siedział obok niego na kanapie.
-Cóż… Gdybyś umiał czytać w moich myślach, wiedziałbyś, że między nami nie było dobrze. Gdzieś pomiędzy cierpieniem, a bólem zgubiliśmy czas na miłość, nie uważasz? – żachnął się, wychodząc z domu.

 Nasze pokolenie. Nasączone bólem i łzami, miłością i pokutami. Pęknięte serca  i poszarpane dusze. Sztuczne uśmiechy i sztuczne ciała. Fałszywe gesty i dwulicowe zachowania. Brudni, puści, zagubieni, ale zakochani.

*Jakiś czas potem*
 -Harry, musisz przyjechać dzisiaj do mojego biura. Mam dla Ciebie pewną propozycję – powiedział Simon do słuchawki telefonu.
-Dobrze, wujku. Zaraz jestem – powiedział i rozłączył się. Zgarnął kluczyki swojego auta i pojechał. I tak w domu nikogo nie było. Lou wyszedł z Eleanor na miasto. Hazza i Louis kochali El, była dla nich jak siostra. Ale Harry’ego bolało to, że Louis musiał przed światem udawać, że kocha ją jak dziewczynę.

 Po gabinecie Simona Cowell’a rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę! – krzyknął. Do pomieszczenia wszedł Harry Styles. –Witaj Harry! – zawołał radośnie, wstając z krzesła i witając go podaniem ręki. Harry uścisnął jego dłoń i zajął miejsce na fotelu przed jego biurkiem. Dopiero teraz zorientował się, że nie są sami. W rogu, na kanapie siedziała szczupła, och, szczupła to byłoby wręcz niedopowiedzenie. Była bardzo chuda, niemalże wychudzona, drobniutka blondynka z krwistoczerwonymi ustami. Rozpoznał w nią piosenkarkę.
-Harry, poznaj Taylor Swift. Taylor, poznaj Harry’ego Styles’a! – krzyknął wesoło Cowell, a Tay wstała i podeszła do zdezorientowanego chłopaka.
-Taylor. Miło mi Cię poznać – uśmiechnęła się miło.
-Harry. Ciebie również – powiedział niemrawo i uścisnął jej chudą rękę, którą wyciągnęła w jego stronę. –Simon, o co chodzi?
-Musimy Was bardziej kryć. Wszyscy podejrzewają, że Eleanor jest brodą Louisa – zaczął.
-Już nie ma co kryć. Nie ma już nas – syknąłem, opadając na kanapę. Swift usiadła obok mnie.
-Przykro mi – wyszeptała tylko. To było miłe z jej strony.
-Ale i tak wszyscy uważają, że jesteście gejami – ciągnął.
-No i jaki jest Twój plan? – spytał bez entuzjazmu, wpatrując się w niego.
-Taylor będzie Twoją brodą – powiedział.
-Słucham?! – Harry wstał na równe nogi.
-To da jej nawet trochę rozgłosu. Teraz jest o Was głośno, a o Tay zrobi się głośniej, kiedy między Wami coś będzie. Podpisałem kontrakt z jej menadżerem, nie ma odwrotu – oznajmił.
-Och, i zrobiłeś to bez mojej wiedzy?! – Styles uniósł się.
-Uspokój się Harry, to wyjdzie na dobre i Tobie, i mi – zapewniła. –Ale oczywiście między nami nic nie będzie.
-No jasne, że nie będzie, jestem gejem – powiedział chyba trochę za bardzo wrednie, bo skrzywiła się.
-Tak więc zgadzasz się? – Cowell chciał się upewnić.
-Nie mam wyboru – mruknął.
-Tak więc jesteście „parą”! – zaklaskał w dłonie, robiąc cudzysłów przy słowie „parą”.
-Tsa – westchnął i odwrócił się do swojej „dziewczyny” po czym uśmiechnął, co odwzajemniła. Miała bardzo przyjemny uśmiech. Chyba ją polubi.

15 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Rozdział jak zwykle wspaniały. Szkoda, że Louis zerwał. Mam nadzieję, że się opamięta xx

Aleksandra pisze...

rozdział jak zawsze boski :D troche smutno że Lou zerwał z Hazzą i jeszcze dodatkowo Swift... czekam ...

skyarctica pisze...

Szkoda że Lou zerwał z Harrym :(.Ehh musiałaś dodać tą Swift?Lepiej by było byłą dziewczynę Harrego-Cher Lloyd!Ale spoko,twój wybór.:D Czekam na nn :D

BlueRose pisze...

Smutam :(
I tak wiem, że do siebie wrócą, bo w końcu "są jak diamenty. A diamenty są wieczne", ale smutnoo mi :((
Mam doła... idę pooglądać dołujące filmiki o Larry'm na YT...
Czekam na następny. Kocham to opowiadanie <3
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3

Anonimowy pisze...

ashflashdflasdh O jezu. Dużo się dzieję.
Smutno mi, że Hazz i Lou się rozstali. Głupi, seksowny Loueh...

@takemehome99

Caroline. pisze...

Ojej ;c
Ale kurcze już niemoge się doczekać następnego rozdziału

dissentire pisze...

szkoda, ze Louis zerwal z Harrym, no ale coz, zycie.. mam nadzieje, ze Harry polubi sie z Taylor. :) rozdzial cudowny jak zawsze, czekam na wiecej. xx

Larreh pisze...

Wzruszylam sie ;_; na dodatek slucham muzyki i jak zaczelam czytac lecialo "Nothing like us potem" pozniej "My heart will go on" a potem "read all about it". Rozdzial niesamowity i cudowny jak zawsze . Tylko szkoda ze Lou zerwal z Harrym :(
@its_gotta

Anonimowy pisze...

Wow, rozdział świetny! :) Ech, a już miało być tak dobrze... Spodziewałam się, że prędzej sę ujawnią niż zerwą, ald przez to twoje opowiadanie staje się ciekawsze :3 Loueh, ty głupku! No, naprawdę trzeb mnieć nie po kolei w głowie, żeby zerwać z miłością swojego życia ;__; Zresztą Lou się przecież ciął/tnie z powodu tego, że nie mogli się ujawnić! Haz ma racje, miłość jrst tego warta, powinni walczyć zamiast poddawać się :'( Ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni, bo znając Harrego i jego wrażliwość, długo nie wytrzyma... :C Oby Taylor nie namieszała i nie pakowała się do związku Larrego, bo inaczej własnoręcznie ją uduszę! -.- Ale jeżeli będzie wspierać Hazze i będzie dla niego miła, to mogę ją zaakceptować :D Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału *.* Mam nadzieję, że jak tylko Lou dowie się o Haylor, to myśląc, że coś ich łączy, zrobi się zazdrosny i zawalczy z powrotem o Stylesa :') Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny :) xx

Unknown pisze...

Rozdział świetny , ale czemu oni zerwali noo? Jak ich znowu nie połączysz , to cię znajdę i...nie chcesz wiedzieć xD ale i tak Cię kocham ;3

Alaaa pisze...

Dzisiaj wpadłam przypadkiem na to opowiadanie i od razu sie w nim zakochałam. Czytam je już trzeci raz i wciąż mnie wciąga. Mam nadzieje że nowy rozdział pojawi się w niedługim czasie. Pozdrawiam i życzę weny Ala :)

Anonimowy pisze...

Harry powinien Loui'emu tak porządnie przyjebać patelnią... (wybacz za słownictwo). No szczerze powiedz mi co mu do tego łba strzeliło?
Rozdział jest po prostu perfekcyjny, a jak wkroczyła Taylor to się we mnie zagotowało. Szczerze, po co ona wpieprza się w ich życie??
Powodzenia - stupid rainbow < 3

Only Dreams... pisze...

Kiedy czytam Twoje rozdziały, od razu mi się zbiera na płacz.
One są takie... Szczere.
Jeju, sorry, ale brak mi teraz słów. Jestem pod zbyt wielkim wrażeniem tego fragmentu, a poza tym już późno, zmęczona jestem, miałam ciężki dzień i resztę energii wykorzystałam na czytanie. XD Rozdział jest świetny. Ba, genialny!
Dodaj coś szybkoo! :)

imdestinee pisze...

Zaskoczyło mnie to, że Louis zerwał z Harrym, zamiast dalej walczyć o ich szczęście. W życiu trzeba ryzykować. Może zobaczy, że popełnił błąd jak zobaczy razem Harrego i Taylor jako "parę". Oby jak najszybciej wrócili do siebie, bo cierpią dwa razy więcej.

shouldletyougo.blogspot.com

Unknown pisze...

rozdział jest bardzo piękny chociaż trochę zaskoczyło mnie zerwanie Lou z Harry'm..
no i przyszła jeszcze Taylor..
mam nadzieję, że Harry nie będzie długo zły na Simona za "brodę" ;)