No i jest 3. :D Liczę na komentarze, to motywuję do pracy. :p
Ach, radzę przygotować chusteczki, rozdział wyjątkowo smutny. Polecam włączyć sobie soundtrack. :3
Pytania? www.ask.fm/Caliope14
Enjoy and have fun! *.*
***
Louis nigdy wcześniej nie powiedziałby, że w jego życiu znajdzie się
mężczyzna, który zburzy jego dotychczasowy porządek, który z dnia na dzień
będzie kochał go coraz bardziej i bardziej, akceptując przy tym wszystkie jego
wady, których jest sporo. Nie zdawał sobie sprawy, że będzie mógł pokochać
kogoś aż tak mocno, że ciężko będzie mu żyć, gdy nie ma go obok. Doskonale
wiedział, że chce spędzić z nim resztę życia, bez względu na to, jakie
przeszkody napotkają na swej drodze. Nie chciał niczego, prócz tego, aby
zestarzeć się przy jego boku. I pomyśleć jak wiele przypadku i zbiegów
okoliczności musiało zaistnieć, aby doprowadzić do ich spotkania.
Harry’emu czasem wydaje się, że nie ma po co
żyć. Ale wtedy wpada z jego ramiona, które nadają sens temu wszystkiemu. Nie
musi się wstydzić tego, co teraz czuje. Przeciwnie… To, że odczuwa taki ból,
jest jego największą siłą, a tylko jego zagłuszanie na jakiś czas sprawia, że
powraca on ze zdwojoną siłą.
-Zbieranie siły, by doczekać jutra… - szepnął Louis do siebie,
kreśląc ostrzem dwie pionowe linie. Patrzył z satysfakcją na nakreśloną żyletką
literkę „H” na swoim nadgarstku. Nie
widział innego wyjścia na ukaranie siebie. Gdzieś pomiędzy cierpieniem, a łzami
zabrakło im czasu na miłość.
Ale kiedy są sami… Z dala o kamer, paparazzi,
wścibskich reporterów, po prostu w domu… Jest najlepiej. Tak jest dobrze. Tak już powinno być na zawsze. Miłość
jest zbyt piękna, by ciągle trzymać ją w zamknięciu. Chcieliby, aby ktoś czasem
ich odwiedził, porozmawiał i przekonał, że pomimo absurdu codzienności
najważniejszy jest fakt istnienia.
-Dlaczego każdy koniec nie miałby być
szczęśliwy? – kolejne nacięcie na bladej, delikatnej skórze nadgarstka. Przemoc
wobec ciała, zabija także duszę. A
samotność to potęga.
Nie kochasz, nie cierpisz. Nie jesteś kochany,
nikt nie cierpi z Twego powodu. To podstawy złudnej wolności, której oni nie mają.
-Każde cierpienie ma sens…
- i kolejne, i kolejne. Czerwona ciecz spływa prowokująca po skórze 21-latka, a
następnie na śnieżnobiałe łazienkowe kafelki.
Kiedyś w końcu wszyscy „silni” upadną, kiedy życie da im kopa. I tak było w przypadku
Louisa Tomlinsona. Jedni cierpią w milczeniu, inni „krzyczą” na dachach wieżowców. To błąd życia, błąd porozumienia się
z samym sobą. Taki był Louis.
-Nie chcę go więcej ranić,
nie chce zabierać mu życia, nie chcę być mordercą…
- mówił ochryple Lou przez łzy, które zaczęły spływać po jego policzkach, na
świeże rany, mieszając się z krwią.
*Retrospekcja*
Pierwszy wywiad u Alan’a Carr’a. Znowu
przyszło im udawać, znowu przyszło im nakładać maski sztucznego uśmiechu na
twarz. Louis podszedł do Harry’ego, który stał ze spuszczoną głową za kulisami.
-Hazza, wszystko dobrze? –
spytał, łapiąc chłopaka za ręke.
-T-tak – zająknął się. –Jest
okej, ponieważ kocham sposób, w jaki
kłamiesz.
-Wiesz, że nie chcę tego
robić, ale tak trzeba – szepnął, gładząc kciukiem wierzch jego dłoni.
-Wiem – powiedział bez
uczuć. Jakby to nawet nie było słowo.
-Chodź. Przeprowadzimy ten
cholerny wywiad, a potem w domu zrobię Ci moje popisowe naleśniki, co Ty na to?
– spytał, aby poprawić humor Loczkowi.
-Dobrze – zgodził się,
posyłając mu wymuszony uśmiech.
Zajęli swoje miejsca; po dwóch stronach
kanapy. Oczywiście Alan musiał zapytać o temat, który straszliwe drażnił Harry’ego:
-Kim jest… Larry
Stylinson? – spytał, uśmiechając się w charakterystyczny dla siebie sposób.
-Larry to połączenie mnie
i Harry’ego. Ludzie uważają, że jesteśmy w związku, co jest zabawne – zaśmiał się
sztucznie Lou. Serce Hazzy pękło, a on zacisnął dłonie w pięści. Na chwile
zacisnął oczy, jak i usta – zamieniając je w wąską linię – i odetchnął głęboko.
-To boli, Louis – szepnął do chłopaka, kiedy
już byli za kulisami i wtulił się w niego.
-Przepraszam, musiałem…
Przepraszam Cię, Harreh, tak bardzo Cię przepraszam – mówił głosem pełnym
skruchy i żalu.
Tommo krzątał się po kuchni robiąc obiecane
naleśniki swojemu chłopakowi, kiedy ten wszedł do kuchni po krótkiej drzemce.
Stanął w progu, jedną ręką przecierając oko, a drugą wyciągnął w stronę
Louisa i poruszając palcami jakby chciał coś chwycić. To była najsłodsza rzecz jaką Louis kiedykolwiek
widział. Myślał, że się rozpłynie. W tym momencie ten seksowny buntownik –
Harry Styles, zamienił się w małego, bezbronnego chłopca. Lou patrzył w
rozczuleniem na Lokatego, wreszcie do niego podchodząc. Harry wtulił się w
niego bez słowa.
-Naleśniki już prawie
gotowe – szepnął, odsuwając od siebie nastolatka. Pochylił się, by delikatnie
musnąć jego wargi, co sprawiło, że na chwile cały świat przestał dla ich
istnieć. Zanikają w świecie wraz z dotknięciem swych ust.
-Nie musiałeś – powiedział
ochryple Harry, od kaszlując.
-Ale chciałem – uśmiechnął
się pocieszycielsko i wrócił do smażenia placków. Hazz podszedł do niego i
objął od tyłu.
-Pomóc Ci? – szepnął tuż
przy jego uchu.
-W tym nie, ale w czym
innym chętnie – zagaił, obracając się do niego. Musnął pełne usta chłopaka, po
czym wpił się w nie. Co tego pocałunku przywiązał bardzo dużą wagę, nawet nie
wiedząc dlaczego. Tommo objął ramionami szyję Harry’ego, pogłębiając
pieszczotę, na co jego towarzysz wydał z siebie cichy, gardłowy jęk. Młodszy
chłopak chwycił pośladki Louisa unosząc go do góry i usadawiając na kuchennym
blacie. Jego dłonie błądziły po gorących plecach mężczyzny, co jakiś czas
zjeżdżając na biodra. Pocałunku pochłaniały ich całych, nic innego nie miało
znaczenia – tylko oni, tylko teraz, tylko ta chwila. Ich usta oderwały się od
siebie z głośnym mlaśnięciem, kiedy do ich nozdrzy dotarł zapach smalonego
naleśnika.
-Patrz co zrobiłeś –
zaśmiał się Louis.
-Ty robisz naleśniki, Ty
pilnuj – wytknął mu język, siadając przy stole.
-Jesteś wredny –
stwierdził Lou, przymykając oczy.
-Ale i tak mnie kochasz –
zauważył.
-Tak – przytaknął mu.
Zjedli śmiejąc się i zagorzale dyskutując o
wszystkim i o niczym.
*Koniec retrospekcji*
Harry Styles pękł. Rzucał o ściany wszystkim,
co wpadło w jego kruche ręce. Rozwalając każdy napotkany na swojej drodze
przedmiot o ścianę, miał władzę nad wszystkim poza sobą. Podświadomość nie pozwalała mu zapomnieć. Nocami zwijał się z
bólu, bo przecież nic nie boli tak bardzo jak ulatniające się szczęście. W nocy wszystko odczuwa się
intensywniej, nawet, kiedy jest przy chłopaku, którego kocha ponad życie.
Louis słysząc przedmioty roztrzaskujące się o
siany w pokoju obok zaciskał za każdym razem oczy, a na jego nadgarstku
pojawiała się kolejna blizna. Nie
mógł znieść myśli, że Harry tak cierpi. Zebrał się w sobie i z okrwawionymi
rękami wszedł jak burza do jego pokoju.
-Przestań! – krzyknął zdesperowany
podchodząc do niego i chwytając jego nadgarstki. Słone krople jeszcze bardziej
spływały po jego policzkach. Kiedy Harry zobaczył jego ręce całe we krwi, upadł
bezwładnie na kolana, zanosząc się płaczem.
-Przepraszam – ryknął.
-Ja też – powiedział,
otulając jego ciało. Nie miało teraz znaczenia nawet to, że kremowy sweter
Harry’ego był cały w krwi, która dalej sączyła się z ran. Nie zważał na
ból, który przeszywał jego ciało, kiedy mocniej zaciskał ramiona na chłopcu.
Ten ból był o wiele przyjemniejszy od tego, jak się teraz czuł. Nie dość, że
złamał obietnicę złożoną Harry’emu już na następny dzień, to teraz jeszcze
doprowadził go do takiego stanu.
17 komentarzy:
Popłakałam się. Harry rzucający wszystkim co popadnie i tnący się Louis. Opis tego wszystkiego jakby wzięty z mojego życia. Rozdział jest genialny. Najlepszy jednak jest opis myśli Louisa. Czekam z niecierpliwością na następną *-*
uwielbiam takie opowiadania, ten opis uczuć Louisiego mnie po prostu rozwalił od środka, jeszcze ta muzyka *.* @megusta1D_
O ja pierdolę! Nie no przepraszam za słownictwo.. ale... ja ryczę!
Po prostu wyję, no!! To nawet nie jest zwykłe wzruszenie, jak na filmach- łzy lecą mi ciurkiem, jakby ktoś odkręcił kran!!
Kocham Cię... kocham Cię za to, że dla nas piszesz. Kocham Cię za to, że tak pięknie opisujesz coś tragicznego.
Bo to jest właśnie tragizm. Cała ta sytuacja, już nawet nie fikcja literacka, nie opowiadanie... to.. to dzieje się na prawdę. Może nie dosłownie tak samo- może Lou się nie tnie- nie wiem... Ale wierzę, że ból, który tak pięknie opisujesz tutaj ma miejsce, gdzieś tysiące kilometrów stąd.
Larry Stylinson, jest jak "Romeo i Julia" XXIw.
Dwóch kochanków, którzy nie mogą być razem... Tylko sceneria i okoliczności się zmieniły.
Dziękuję Ci. Za to co robisz. Za to, jak dzięki fikcji literackiej uświadamiasz mi, prawdę.
Pozdrawiam, ściskam i całuję...
A! I jeszcze coś:
Nominowałam Cię do nagrody "Versatile Blogger" :) Więcej info. u mnie na blogu ;>
http://silence-tells-me-more.blogspot.com/
Ryczę. Ściska mnie w gardle, kiedy czytam takie opisy uczuć bohaterów. Czytając wszystko miałam przed oczami, każdą scenę.
Czekam na kolejny ;)
@trollek_
Doprowadzasz mnie do płaczu. Ale to jest takie prawdziwe ;c Dziękuję..
jak zwykle cudo... dosłownie płaczę...
Wspaniały♥ wzruszyłam się to mało powiedziane, ja tu po prostu ryczę. .. zajebiście piszesz*.* Dziękuję Ci, bo pokazałaś, że miłość może zwyciężyć wszystko♥
O Jezu ;c
Jezu, no przecież to jest genialne...
Piszesz niepowtarzalnie.
A co do rozdziału...
Jak pisałaś wcześniej, nie zaopatrzyłam się w chusteczki...
A potem zapierdalałam przez pół mieszkania, szukając jakiejś pierwszej lepszej paczki, nie widząc gdzie idę przez łzy które leciały z moich paczadł, jak po Red Bull'u.
NIE. PRZESTAWAJ. PISAĆ.
NEVER EVER! <3
Ok, kończę.
Dodaj niedługo następny! xx
To jest po prostu nie fo opisania. Takie zniewalające, perfekcyjne, wzruszające. Serio cudownie piszesz i nie mogę doczekać sie co będzie dalej. Xx
Placze... to jest perfekcyjne, nieziemskie. To jest piekne. Niewiem co wiecej napisac. Z niecierpliwoscia czekam na kolejna czesc <3
@its_gotta
Omggg, ryczę jak wszyscy przede mną i to.. to jest perfekcyjne. Naprawdę wyobrażam sobie jak to musi boleć chłopaków, ukrywanie się i to ciągłe kłamanie przed mediami. Jestem ciekawa jak opiszesz ich historię dalej. Życzę weny i tego abyś nie przestała pisać.
xx,
@remindmelove
Piękne <3
Uwielbiam wszystkie twoje opowiadania i ogólnie ciebie :D
To co piszesz jeszcze bardziej uświadamia wszystkim jak prawdziwy jest Larry i co ci chłopaki przeżywają. Czekam na następny rozdział <3
Popłakałam się ;( Masz talent dziewczyno, nie zmarnuj tego ;) To opowiadanie jest takie czułe ale również i takie bolesne...Biedni muszą tak cierpieć.. Czekam na następny rozdział <3
O mamo. Siedzę i płaczę. Siedzę i płaczę. Nie wiem, co powiedzieć. Jestem w szoku. Jak sama wiesz, dodałaś do sountracku jedną, z moich ulubionych piosenek. Siedzę i płaczę. Nie mogę się pozbierać. Tyle.
@takemehome99
Ten rozdział jest powalająco piękny, prawdziwy, wspaniały! W ogóle sposób w jaki piszesz jest nieziemski! *___* Masz talent. ♥ Czekam na kolejne rozdziały . ^.^
P.S. Myślę, że jak powstanie więcej rozdziałów powinnaś pomyśleć nad przetłumaczeniem tego na angielski żeby więcej osób się o tym dowiedziało. xD Kto wie może jeszcze wydasz książkę. ♥
@_alexandra_love
O mało co się nie popłakałam
:( musisz tak wspaniale pisać!? Myślałaś nad wydaniem książki?? < 3
jeszcze raz: JESTEŚ WSPANIAŁA !!
Prześlij komentarz