czwartek, 7 lutego 2013

04 – One day certainly.



Przepraszam Was, rozdział chujowy. :c Nudny i tak dalej... Jedynie końcówka w miarę... Przepraszam.
Dzisiaj w soundtracku przeważa Hot Chelle Rae. Bardzo lubię ten zespół, a w szczególności piosenkę "Bleed".
Pytania? www.ask.fm/Caliope14
Zapraszam także do obejrzenia mojego nowego filmiku o Larry'm, wyciskacz łez. :3 http://www.youtube.com/watch?v=gPWTpfecMbM
Enjoy!

 ***
 Ten dzień był wyjątkowy. Cała piątka spędziła ten dzień razem. Nie pamiętali tego, kiedy każdy dzień spędzali w swoim towarzystwie. Dużo się zmieniło. Louis stał się strasznie cichy, a Harry chodził cały w nerwach.
-Louis, co z Tobą? – spytał Liam, dosiadając się do chłopaka na kanapie w salonie. Reszta była w kuchni i przyrządzała coś zwane Tacos.
-Nic. Wszystko dobrze – wypowiedział te słowa bardzo ostrożnie, starając się brzmieć normalnie, choć dobrze wiedział, że jego starania pójdą na marne. Liam za dobrze go zna.
-Przecież widzę, Lou – westchnął Payne, obejmując ramieniem przyjaciela. –Nie układa Ci się z Harry’m? – spytał.
 Louis spojrzał na niego z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
-Układa się tak, jak zwykle. Wspaniale – zapewnił go. Li zrobił dziubek z ust, kiwając głową na znak zrozumienia.
-To o co chodzi? – spytał ponownie.
-Męczy nas to… Te ciągłe kłamstwa. Liam, my już tak długo nie wytrzymamy – ostatnie słowa wyszeptał prawie niesłyszalnie, ukrywając twarz w ramieniu chłopaka.
-Ja wiem, Louis, że jest wam trudno, ale… Nie ma innego wyjścia – wyjaśnił, ściskając go.
-A może tak postawić się wreszcie menadżerowi? – jęknął.
-Żartujesz chyba? – zaśmiał się ironicznie Zayn, wchodząc w tym samym czasie do pokoju i siadając na fotelu.
 Lou uniósł głowę znad ramienia Liama, cisnął błyskawicami z oczu w Zayna.
-No co? – Malik uniósł dłonie w geście obronnym, na co Tommo parsknął śmiechem.

 -Harry, co się z Tobą dzieje? – spytał Niall, wyczuwając odpowiedni moment na rozmowę z nim.
-Wszystko w porządku, a co ma być? – odpowiedział zmieszany, siląc się na wiarygodny ton.
-Przecież wszyscy widzimy, że coś jest nie tak – westchnął cicho, patrząc w zielone tęczówki przyjaciela. Harry przez chwilę wpatrywał się w błękit jego oczu, a po chwili spuścił wzrok.
-To znowu oni… - szepnął, wbijając wzrok w podłogę, która teraz stała się jego obiektem zainteresowania.
-Modest? – wysyczał przez zaciśnięte usta. Horan nienawidził ich szczerze i dogłębnie za wszystko, co robią. Za tą krzywdę, jaką wyrządzają Harry’emu i Lou. A był on największym Larry Shipper na świecie.
-Mhm – Hazz przytaknął smutno.
-Kiedyś będzie lepiej, obiecuję – blondyn położył dłoń na jego ramieniu, uśmiechając się pocieszająco.
-Nie możesz obiecać czegoś, o czym nie decydujesz – zauważył Lokowaty.
-Prawda – zgodził się z nim. –Ale w tym roku kończy się umowa. Dacie radę. Daliście radę te dwa lata, to dacie radę te trzy, tak? Wierzę w was i waszą miłość. W życiu piękniejszego uczucia nie widziałem pomiędzy dwójką ludzi. To, co jest między wami to… Magia.
 Harry wysilił się na uśmiech w stronę Nialla. Był to szczery, choć wymuszony uśmiech. Ale jak najbardziej szczery.

 Loczek dosiadł się do swojego chłopaka, wtulając się w jego pierś i pałaszując swoją porcję Tacos.

 Nagle do domu wpadła uśmiechnięta Eleanor z piwem w rękach.
-Witaaaaaaaaaaaajcie! – wrzasnęła zabawnie, witając się z każdym po kolei. Za nią weszły równie wesołe Danielle i Perrie, które najpierw przywitały się ze swoimi partnerami, a następnie z resztą.
-Zaprosiliście dziewczyny? – zapytał Louis z uśmiechem na ustach. Tęsknił za nimi. Chłopaki wyglądali na zupełnie zdezorientowanych.
-Same przyszłyśmy – powiedziała Pers.

  Jestem sobą, a nie osobą, którą ze mnie robią.” Szepnął Louis, błądząc palcami po bliznach na rękach, których jest twórcą. Były piękne. Pokazywały, że zostawia przeszłość za sobą i rusza do przodu.

*Koncert*
 Na sali rozbrzmiały pierwsze dźwięki pianina grane w piosence Harry’ego i Louisa.
-People say we shouldn’t be together… - Liam zaczął swoją zwrotkę i jak zwykle, zaśpiewał ją perfekcyjnie.
-Cause this love is only getting stronger, - głos Harry’ego dotarł do uszu wszystkich fanów zebranych na koncercie. –So I don’t want to wait any longer, I just want to tell the world that you’re mine, girl!
 Ostatnie słowo zaśpiewał z wielkim bólem I trudnością. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że ktoś miał czelność wjebać się do ich wspólnej piosenki i dodać/zmieniać słowa.
-They don’t know about the things we do, They don’t know about the I love you’s… - teraz wkroczył Zayn z refrenem, a za chwilę cała piątka dołączyła do niego:
They don’t know about the u pall night’s,
They don’t know I’ve waited all my life,
Just to find a love that feels this right,
Baby they don’t know about,
They don’t know about us.
 Louis i Harry posyłali sobie przez całą piosenkę krótkie spojrzenia pełen uczucia.
 -One touch and I was a believer… - Niall ze swoją zwrotką, tłum oczalał.
-It’s getting better, keeps getting better all the time, girl! – kolejna fala bólu, jaką przepełniony był głos Styles’a.
 Znowu reften.
-They don’t know how special you are… - z głośników wydobył się delikatny głos Louisa, a oczy mężczyzny wpatrywały się w zielone tęczówki dziewiętnastolatka. –They don’t know what you’ve done to my heart, they can say anything they want, cause they don’t know us.
 Głos Lou pod koniec załamał się, a z jego oczu potoczyły łzy. Ta piosenka tyle dla niego znaczy.
-They don’t know what we do best, it’s between me and you, our little secret – Niall zaśpiewał ulubioną zwrotkę Louisa, i kolejny raz zaczęli wszyscy śpiewać refren.
-They don’t know about us… - Zayn ostatecznie zakończył piosenkę, a wszyscy się ukłonili i zeszli ze sceny. Koncert dobiegł końca.

 Louis z hukiem i trzaśnięciem drzwi wszedł do garderoby swojej i Harry’ego, który wszedł tuż za nim. Dwudziesto-jedno latek usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach, zanosząc się płaczem. Harry usiadł bez słowa obok niego i ułożył rękę na jego kruchym ramieniu. Do pomieszczenia niespodziewanie wszedł Zayn. Zobaczył, że Lou płacze i od razu zamknął za sobą drzwi, klękając przy nim. Nie mógł znieść płaczu najbliższych. Był wyczulony na łzy.
-Stary, co się stało? – spytał delikatnie, klepiąc go po kolanie.
-N-nic – wydukał. –Po prostu za bardzo wczułem się w naszą piosenkę – wyjaśnił. Zayn przytaknął mu.
-Wszyscy wiemy, że ta piosenka dla was obu bardzo dużo znaczy, ale musicie być silni. To się niedługo skończy – uśmiechnął się pocieszająco. Harry spojrzał na niego z nadzieją wymalowaną na jego lekko zaczerwienionej twarzy.
-Niedługo? – szepnął.
 Zayn wzruszył ramionami.
-Kiedyś na pewno – oznajmił, wychodząc w garderoby.

 -Lou? Spójrz na mnie – poprosił Harry, odrywając delikatnie dłonie Lou od jego twarzy. Oczy były czerwone od łez, tak samo jak policzki, a usta drżały. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Ale czy tak właśnie nie było?
-Człowieka, który patrzy w oczy dziecka, uderza przede wszystkim ich niewinność: owa przejmująca niezdolność do kłamstwa, do zakładania maski, czy chęci bycia kimś innym, niż jest. Chciałbym, abyś znowu był tym dzieckiem, Loueh – szepnął, wpatrując się w jego niebieskie oczy.

*Jakiś czas potem*
 -Louis, co to ma być, do jasnej cholery?! – krzyknął Liam, wskazując na jasne blizny na rękach chłopaka. Lou wystraszony zaciągnął rękawy szarej bluzy Harry’ego, kurczowo trzymając je w dłoniach.
-Nic – wydukał.
-Louis! – Liam ponownie podniósł głos na przyjaciela. –Powiedz mi… Ty to sobie sam zrobiłeś?
 Lou spuścił głowę, nie mogąc dłużej patrzyć w sarnie oczy Payne’a.
-Loueh… - jęknął, siadając obok niego na łóżku i przytulając do siebie. Tommo wtulił się w jego ciało, zanosząc się płaczem. –D-Dlaczego? – szepnął.
-Nie wytrzymałem presji i… Przepraszam… - mówił mało wyraźnie w jego bawełnianą koszulkę z Toy Story.

 Do pokoju wszedł Harry.
-Li, możesz nas zostawić samych? – szepnął, podchodząc do łóżka.
-Jasne – uśmiechnął się pocieszająco, wychodząc z pokoju.
-Loueh? – Lokowaty usiadł na łóżku obok swojego chłopaka i pochwycił jego obie dłonie w swoje.
-Kocham Cię, Hazz - powiedział cicho, przysuwając się do niego.
-Ja Ciebie też, Boo – uśmiechnął się szeroko, podciągając rękaw jego bluzy, którą miał na sobie. Louis bardzo lubił chodzić w rzeczach Harry’ego, o czym szybko się przekonał. Spojrzał na jego rękę w bliznach i ucałował ją delikatnie, patrząc głęboko w jego oczy. Ten mały gest sprawił, że serce Louisa rozpłynęło się, a z oczu kolejny raz dzisiejszego dnia polała się słona ciecz.

14 komentarzy:

Caroline. pisze...

jeju, może i nie jest tak fajny jak poprzednie rozdziały, ale i tak jest super ;)

I SHIP BULLSHIT † ‏ pisze...

BOże... Chcesz mnie zabić?! I to jeszcze piosenkami Hot Chelle Rae? :C Ale mimo to dziękuję za wszystko ♥

Gumiżelek pisze...

Jest bardzo bardzo bardzo super!!! Chcialabym miec chociaz w polowie taki talent jak ty!! Kocham to opowiadanie!!!
@its_gotta

Anonimowy pisze...

Hej, właśnie jestem po przeczytaniu tego opowiadania. Naprawdę świetne i wgl bardzo wciągająca historia. Gratuluję pomysłu, nie mogłam się oderwać od czytania. Niecierpliwie czekam na następny :3
@suckmydickloueh x

Anonimowy pisze...

To jest takie pełne emocji...
@CheshireCat0102

Anonimowy pisze...

O mój Boże. Chcesz, abym płakała?! Ta końcówka była przepiękna, bardzo wzruszająca i dają a do myślenia. Uwielbiam to co tworzysz, pozdrawiam <3

BlueRose pisze...

Awww.... czemu tak świetnie piszesz?? Z każdym rozdziałem podziwiam Cię coraz bardziej i bardziej... Jesteś wspaniała, wiesz? :) Wspaniale piszesz. Wspaniale opowiadasz coś tak trudnego do wyobrażenia...
Już czekam na następny ;D
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3

Anonimowy pisze...

chujowy rozdział??!! że co??! Ty sobie chyba żartujesz! zajebistyyy ;)

Anonimowy pisze...

Rozdział bardzo fajny, ale jednak końcówka była najlepsza, taka wzruszająca :D
@trollek_

Aleksandra pisze...

Awww cudowny! Rozpływam się jak to czytam... to co piszesz jest takie realne... prawdziwe... czekam :)

Unknown pisze...

Dziękuję xx naprawdę cudowne opowiadanie ola_love1D

Unknown pisze...

sdfgndjduf kolejny raz doprowadzasz mnie do momentu w którym mogłabym zabić za kolejny rozdział x_x zajebiste opowiadanie !

Anonimowy pisze...

powinno się zabronić pisania takich rozdziałów *.*

imdestinee pisze...

To opowiadanie jest przepiękne, pokazuje jak miłość może być ciężka, ale przetrwa jeśli się o nią tylko walczy. Nie zawsze jest łatwo, popełnia się błędy, ale w końcu miłość zwycięży. Prawda? Musi się im udać. Ich miłość jest magiczna. I wierzę, że nie jest tak tylko w Twoim opowiadaniu, ale w ich prawdziwym życiu.

shouldletyougo.blogspot.com