czwartek, 28 lutego 2013

08 – ‘You always had me.”



Przepraszam jeszcze raz. Mówiłam, że rozdziały będą pojawiały się rzadko...
Ale na pocieszenie macie scenę +18 XD
No i mam pomysł na nowe opowiadanie, które rozpocznę pewnie po skończeniu tego. Na razie mogę Wam zdradzić jedynie tytuł (przy następnych rozdziałach więcej rzeczy...): "I'm the X to his Y." :)
NOWOŚĆ! Czegoś nie zrozumiałeś? Trzymasz w sobie jakieś nurtujące pytanie? Masz ochotę dowiedzieć się czegoś od samego bohatera? Teraz możesz to zrobić! Wystarczy, że zadasz pytanie tutaj: http://ask.fm/characterask postaci z opowiadania! Przykład: 'Harry - Skyfall: Treść pytania' Zapraszam. x
Enjoy!
***

*Retrospekcja*
 Louis szybował pomiędzy niewiarygodnym uczuciem miłości, a namiętnością, która nagle wybuchła gdzieś w dole jego brzucha – jedno wzniecające ogień w drugim. Zmieniały jego ciało na uległe, całkowicie gotowe na inwazję jeszcze jednego uczucia; sprawiały, że jedyne, czego chciał to poczuć drugą miłość, drugą osobę, idealnie łączącą się z jego.

 Siedział w namiocie na Leeds Festival 2011 z Harry’m  i po prostu go całował. Harry był w tym momencie jedyną osobą, którą chciał do siebie dopuścić, te uczucie nareszcie owładnęły jego ciałem, pozwoliły doświadczyć swojej mocy i wynieść ich na absolutne wyżyny namiętności, rozkoszy i miłości.

-Chcesz mnie? – wychrypiał Harry.
-Tak – jęknął Louis, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej.

W szybkim tempie pozbyli się swoich ubrań i leżeli wtuleni w siebie zupełnie nadzy.
-Masz mnie, Lou – wyszeptał Harry, całując go delikatnie w usta. –Zawsze mnie miałeś.

 Louis westchnął wprost w rozwarte wargi Harry’ego, gwałtownie zderzając ze sobą ich miednice – uczucie penisa Harry’ego tuż przy jego, należało do najwspanialszych doznań w całym życiu.
-Louis – sapnął cicho, ledwie słyszalnie. – Louis, kochaj się ze mną.
 Tomlinson przytakując i zaczął wyznaczać drogę w dół po wyrzeźbionym brzuchu Harry’ego. Delikatnie oblizał swój palec i wsunął do jego dziurki. W jednej chwili jego mięśnie niewiarygodnie się zacisnęły. Pocałował go w policzek, szepcząc, że będzie dobrze. Wyciągnął z niego palec i nałożył na swoje przyrodzenie prezerwatywę.

-No już, Louis, zrób to – Harry jęknął z podniecenia, wypychając biodra w jego stronę.

*Oczami Harry’ego*
 Nawet ból ogarniający moje ciało nie był w stanie odebrać mi przyjemności, gdy Louis jednym gładkim pchnięciem wszedł we mnie, sprawiając, że dostrzegłem gwiazdy. Załkałem z powodu nieprzyjemnego tarcia i rozciągania, ale jednocześnie nie potrafiłem się nie uśmiechnąć, słysząc głośny jęk przyjemności, a potem powoli docierające do mnie bodźce; cudowne wypełnienie, jakby nareszcie znalazłem brakujący element.

 Louis czekał, aż przyzwyczaję się do niego, aż dam mu znak, aby kontynuował.
-Harry – wyszeptał przy moich ustach -Jesteś… Kurwa, jesteś taki… Taki ciasny – dokończył, całując mnie bez tchu. Poruszyłem biodrami, wykonując pierwszy niepewny ruch. Skrzywiłem się, gdy zabolało, ale stwierdziłem, że to normalne; to był w końcu pierwszy raz.
-Porusz się, proszę – mruknąłem w odpowiedzi.
 Tommo posłuchał, wychodząc ze mnie niemalże cały, żeby zaraz wsunąć się znowu, wyrywając mi z piersi pełen desperacji szloch. Owinąłem nogi wokół jego pasa, pragnąć poczuć go jeszcze mocniej. Wszelki ból zniknął, gdy zaczęliśmy się kołysać, utrzymując idealny rytm prowadzący nas na szczyt rozkoszy.
 Zawsze wiedziałem, że seks jest niesamowitym przeżyciem. Ale seks z Louisem… Matko Boska, mogłem nawet robić to codziennie.

 Od razu pokochałem bliskość jego ciała, dźwięk jego jęków rozkoszy i to, jak mocno ściskał moją rękę, kiedy się kochaliśmy. To cudowne uczucie, kiedy nasze biodra się ze sobą zderzały, wypełniając nas obu niesamowitym uczuciem spełnienia.

 Doszliśmy w jednym momencie, ze swoimi imionami na ustach. Louis opadł koło mnie zmęczony i zasnąłem w jego objęciach.

*Koniec retrospekcji – oczami Eleanor*
 -Oni się znowu pokłócili, prawda, Dan? – spytałam przyjaciółkę. Harry i Louis nie potrafią ostatnio dojść do porozumienia.
-Tak… - westchnęła głośno.
-Ja wiem, że to nie nasza sprawa i nie powinnyśmy się wpieprzać, ale oni tak dłużej nie mogą! Oboje się kochają i muszą wziąć się w garść! – powiedziałam z triumfem.
-Masz rację, El, ale z nimi nie jest łatwo. Dobrze wiesz, że Harry jest uparty tak samo, jak Louis. A z tego co wiem, to Harry ostatnio zawinił – powiedziała, opierając się o blat stołu i sącząc kawę z mlekiem.
-Wiem… - przytaknęłam, upijając łyk swojej kawy.
-W końcu sami się pogodzą – nagle do kuchni weszła Perrie.
-Podsłuchiwałaś? – Danielle uniosła jedną brew, spoglądając na nią zabawnie. Edwards tylko wyszczerzyła się.
-Ale serio myślisz, że sami to załatwią? – spytałam, wpatrując się w jej niebieskie oczy.
-Jasne, Larry’ego nie znasz? – zaświergotała radośnie.
-W sumie Pers ma racje – zgodziła się Dani.
-No… Chyba tak… - powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.

*Oczami Harry’ego*
 -Louis, możemy pogadać? – powiedział na wstępie, wchodząc do salonu. Zastałem Louisa tępo wpatrującego się w ekran telewizora z kanałem kulinarnym. Serio, Louis?
-Nie mamy o czym gadać – powiedział wyraźnie zdenerwowany.
-Mamy – warknąłem, łapiąc go za ramię.
-Nie dotykaj mnie! – uniósł się. Podniósł się z kanapy i obrócił się do mnie przodem. –Zostaw mnie w spokoju.
-Ale ja Cię… - przerwał mi.
-Kolejne piękne kłamstwo z Twojej strony. Piękne kłamstwo tworzy Twoją pieprzoną osobę! Przez pieprzone trzy lata nic tylko mnie okłamywałeś! Nie uważasz, że już dosyć tego? Powiedz prawdę, a żaden z nas nie ucierpi.
 Wygarnął mi.
-Mówię prawdę. Kocham Cię – powiedziałem spokojnie i szczerze.
-Dlaczego Ci nie wierzę? – spytał.
-Proszę, Louis… - zacząłem, ale znowu mi przerwał.
-Przestań mnie w końcu prosić, przepraszać… To nic nie znaczące słowa. Mogłeś się najpierw zastanowić co robisz, zanim nawet słowa „Kocham Cię” zaczęły brzmieć jak kłamstwo… - szepnął. –Przestań w końcu zachowywać się jak dziecko.
-Nie zachowuję się jak dziecko! – podniosłem głos.
-Uch, zaraz zaczną latać talerze… - zaśpiewał Zayn pod nosem, jednak go usłyszałem.
-Wyjdź stąd, Malik! – Louis podniósł na niego głos, widocznie także go usłyszał.
-Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! – zawtórowałem mu.
-Zawsze musisz wtrącić do rozmowy swoje pięć gorszy, cały Zayn – westchnął Louis.
-Zgadzam się. Nie przeżyje, jak się nie wtrąci – oznajmiłem.
-O, jednak w czymś się zgadzamy – zauważył Lou.
-Tak. Zgadzamy się też w paru innych sprawach… - westchnąłem.
-Prawda – przytaknął mi.

*Oczami Louisa*
 -Dobrze Harry… - zacząłem. –Dam Ci jeszcze jedną szansę, bo Cię kocham i zależy mi na Tobie.
-Ja też Ciebie kocham, Boo – uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie zatykając moje usta swoimi.

-Urodziłem się by Cię kochać… - powiedział Harry.
-… Z każdym uderzeniem mega serca… - dokończyłem.

*Jakiś czas potem*
 -Simon, chcemy z Tobą pogadać – odezwał się Liam na wstępie i wszedł z gabinetu Cowella. Za nim wszedł Niall i Zayn.
-O co chodzi? – spytał, odkładając pióro.
-Larry musi wyjść na jaw – powiedział Niall bez owijania w bawełnę.
-Upadliście na głowę? – zaśmiał się Simon.
-Mówimy poważnie – mruknął Malik, wpatrując się w mężczyznę.
-Ja też – żachnął się Simon. –Nie ma takiej opcji.
 W Zaynie zawrzało.
-Co Ty sobie myślisz, skurwysynie?! Że możesz tak nimi kontrolować?! Myślisz, że oni długo tak wytrzymają?! – wybuchł.
-Zayn, uspokój się… - westchnął Liam. –To i tak na nic.
-Uspokoić się?! Liam! Ten człowiek niszczy naszych przyjaciół! – wrzasnął.
-Dobrze, pogadam z Modestem, ale niczego nie obiecuję – powiedział Simon bez żadnych emocji.
-Ja myślę – burknął muzułmanin i wyszedł z biura. Reszta wyszła za nim bez słowa.

 -Co żeście zrobili? – zdziwił się Louis, wpatrując w Nialla, Liama i Zayna.
-Powiedzieliśmy Simonowi co myślimy o tym całym ukrywaniu się – wzruszył ramionami Zayn.
-Wiecie, że przez to mogliście mieć niezłe kłopoty? – spytał Harry.
-Wiemy, jakoś mało nas to obchodziło – powiedział Liam.
-Wy jesteście ważniejsi – dodał Niall.
-Dziękujemy – powiedzieli równo Harry z Louisem i uścisnęli się całą piątką.

*Wieczór*
 Harry i Louis leżeli wtuleni w siebie na kanapie, oglądając komedie romantyczną „50 pierwszych randek”.
-Ważne, aby znaleźć smak szczęścia w codzienności, prawda, Lou? – odezwał się nagle Harry, wpatrując w swojego chłopaka.
-Prawda –posłał mu przyjazny uśmiech i bardziej wtulił się w umięśnione ciało chłopaka.
-Zostaniesz ze mną na zawsze? – zapytał po chwili Lokaty.
-Na zawsze – szepnął Louis i delikatnie pocałował jego usta.

15 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Taki jakiś krótki... bardzo podoba mi sie ten rozdział. szczególnie cena w namiocie. To było wspaniałe i cudowne. kocham twojego bloga. nie mogę doczekać się nowego rozdziału
pozdrawiam i do następnego.
@CheshireCat0102

BlueRose pisze...

Awwww *-*
Pierwszy raz Larry'ego- LUBIĘ TO! :D
I jeszcze ta słodka scena na końcu *O* Jestem w niebie! :D Super, że się pogodzili xd

blue_rosee

dissentire pisze...

NARESZCIE UPRAGNIONE SZCZĘŚCIE, AWWW. i ten pierwszy raz.. napisałaś to w taki sposób, że ze zwykłego porno zrobiło się.. coś pięknego czym miłością wali już na kilometr. serio, najlepsza scena +18 jaką kiedykolwiek czytałam. czekam na dalsze rozdziały. no i jestem też ciekawa tego co planujesz na kolejne fanfic, bo z tego co widzę po tytule to zapowiada się cudownie. <3

Only Dreams... pisze...

gfgbvdftghbvcfghjnm, zajebiste!
dziękuję Ci za tego bloga.
czekam na nn. :)

Aleksandra pisze...

aww... Larry ! lubie to :D czekam :)

Anonimowy pisze...

Ten rozdział przebił wszystkie poprzednie! Tylko szkoda, że taki krótki ;c
z niecierpliwością czekam na kolejny xx
@trollek_

charlotte pisze...

Jeden z twoich lepszych rozdziałów... W końcu się mało kłócili ;D .Cudowna jest ta scenka w namiocie ;). Zrobiło mi się bardzo smutno gdy napisałaś "mam pomysł na nowe opowiadanie, które rozpocznę pewnie po SKOŃCZENIU TEGO." Jest to zajebiste opowiadanie, jedno z lepszych jakie czytałam a ty zamierzasz je skończyć... :'(

Gumiżelek pisze...

Jest cudowny, niesamowity, wspanialy, nieziemdki, taki ajbfjgvdubsdxsjhsvfdjfv. Kocham cie <3 Czekam na nastepna czesc :**** Zycze weny :)x
@its_gotta

Unknown pisze...

Po prostu brak mi słów... Pierwszy raz awww Larry *.* To jest cudowne. Nie dość, że przepięknie piszesz to dobierasz muzykę perfekcyjnie! Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały <3

Caroline. pisze...

o jaaaaa kocham to ♥

Belive In Love pisze...

Scena w namiocie była poprostu magiczna!! Całość jak zawsze świetna, chociaż trochę krótko. Kochaam to opowiadanie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny!! *-*

Anonimowy pisze...

Aww*.* Jesteś Boska. . I'm Larry Shiper! jeah! ;)

Unknown pisze...

Świetny rozdział :) Nie mogę doczekać się 9 x
+ zapraszam na bloga z opowiadaniem o Larry'm. Będę strasznie wdzięczna za każdy komentarz. Dopiero zaczynam :)xx
i-just-wanna-hold-ya.blogspot.com

imdestinee pisze...

Aww cudowne. Mam nadzieję, że to już koniec ich przeszkód i więcej się nie pokłócą. Żeby tylko modest zgodził się na ujawnienie, ale czuję że z tym będzie problem. Ale cieszę się, że chłopcy tak zareagowali. Prawdziwi przyjaciele :)

shouldletyougo.blogspot.com

horan pisze...

Haha, nawet nie musiałam wlączać tej drugiej piosenki, bo po przeczytaniu słów 'piękne kłamstwo' wiedziałam już, że podkładem jest ABL moich ukochanych Marsiątek :)

No cóż, co by tu napisać.. Rozdział jak zwykle wspaniały, a ta scena w namiocie taka awww :') Czekam z niecierpliwością na następny. Xx